• Spędziłyśmy w Göteborgu 5 pełnych dni, a szczerze mó…
    Czytaj dalej
  • Poznań z dziećmi Ostatnie cztery dni spędziliśmy w Poznaniu i jego okolicach …
    Czytaj dalej
  • Weekend w Torgau: Idealne Miejsce na Spędzenie Czasu z Rodziną W ostatni weekend odwiedziliś…
    Czytaj dalej
  • Drezno z dziećmi – atrakcje To była nasza 3 wizyta w Dreźnie i …
    Czytaj dalej
  • Jesteśmy!!!

    Tak się już zbieram do napisania tego posta od paru dni. W końcu dzisiaj trochę ładniejsza pogoda, to i pisać się bardziej chce :).

    Urodziłam córeczkę – totalna niespodzianka. Taka, że Mężowi mojemu to położna dwukrotnie pokazywała zanim uwierzył :). Roma przyszła na świat 23 listopada o 15:05, 8 dni po terminie. Była bardzo duża – 4170g i 57cm. Urodziłam naturalnie mimo małych przeciwności losu, ale o tym może w innym poście :).

    Mała jest absolutnie cudowna, śliczna, urocza, na razie tylko je, śpi i robi kupkę/siusiu. Póki co nie wiemy co to jej płacz, nawet jak jest bardzo głodna (przesypia 4/5h w ciągu) to nie płacze, tylko tak miauczy jak koteczek. Ja mam tylko nadzieję, że kolki się nie pojawią, bo słyszałam i czytałam, że pojawiają się najczęściej koło 3 tygodnia, trzymajcie kciuki :).

    Dzisiaj mieliśmy pierwsze werandowanie, trudno powiedzieć czy jej się podobało, nie płakała, więc może tak.

    Karmimy się piersią i jest super – uwielbiam tę bliskość. Co prawda trochę mnie poraniła i każde karmienie na razie to ból, ale wiem, że niedługo to minie.

    Na razie mój mąż jest cały czas z  nami i tak prawdopodobnie będzie jeszcze przez dwa tygodnie i jest mi niesamowitą pomocą. Ataki paniki ogarniają mnie gdy pomyślę, że mam z moja dwójeczką zostać sama, gdyż…

    Marcelek niestety tak dobrze całej sytuacji nie znosi.
    Co prawda do Romy jest nastawiony bardzo pozytywnie – ciągle do niej podchodzi, całuje ją, przytula, jak tylko płacze, to każe nam ją wziąć (tatusiu weź Romę, tak płacze bidulka :), ale on sam, emocjonalnie, bardzo źle to wszystko znosi. Wpada w ataki histerii, jest bardzo niegrzeczny – ciągle nas testuje, próbuje każdą naszą granicę, czasami już naprawdę nie wiemy co robić, a zazwyczaj każda histeria kończy się łkaniem: mamusia, moja mamusia, bądź: to mój tatuś, on wrócił z pracy do mnie i nam się serce kraje, wielkie przytulanie, a za chwilkę bicie, gryzienie, histeria znowu, wyganaia nas z domu: idź sobie do parku. Oj ciężko jest. Mam nadzieję, że wkrótce się Marcelek oswoi z całą sytuacją, na razie cierpliwości dużo nam potrzeba :)))). Dobrze, że Roma taka spokojna i daje nam się w nocy wysypiać (serio wysypiać – śpię o niebo lepiej niż przez ostatnie miesiące ciąży:).

    I tak to wygląda :). Teraz tylko byle do Świąt i trzeba wiosny wyglądać, taaaaaaaaaak mi słonka brakuje :).
    A tutaj kilka zdjęć Romy.
    Pozdrawiamy!!!

    Zdjęcie

    Wow, ale właśnie na super piosenkę trafiłam, polecam:

    Asaf avidan maybe you are

    Dodaj komentarz

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *


    Looking for Something?