• Spędziłyśmy w Göteborgu 5 pełnych dni, a szczerze mó…
    Czytaj dalej
  • Poznań z dziećmi Ostatnie cztery dni spędziliśmy w Poznaniu i jego okolicach …
    Czytaj dalej
  • Weekend w Torgau: Idealne Miejsce na Spędzenie Czasu z Rodziną W ostatni weekend odwiedziliś…
    Czytaj dalej
  • Drezno z dziećmi – atrakcje To była nasza 3 wizyta w Dreźnie i …
    Czytaj dalej
  • Restaurant Day Łódź oraz tydzień 41

    Wczoraj miałam okazję uczestniczyć w bardzo ciekawym wydarzeniu – Restaurant Day.
    Dzidziuś się nie spieszy, to sobie przynajmniej trochę pojadłam :))).

    Restaurant Day odbywa się cztery razy do roku i polega on na tym, że w tym dniu każdy może sobie otworzyć swoją własną ‚restaurację’ – może ona się znajdować na podwórku, w parku, mieszkaniu, magazynie – liczy się pomysł i oryginalność.

    My wczoraj byliśmy pierwszy raz na tym wydarzeniu, w Łodzi otworzyło się 8 punktów, my odwiedziliśmy 4, bo piąty punkt na naszej liście był już niestety zamknięty.

    To co mi się strasznie podobało w odwiedzaniu tych punktów, to to, że były to miejsca w Łodzi, o któych nigdy nie słyszałam, a naprawdę warto było do nich zajrzeć. Fajne miejsca, fajni ludzie, smaczne, domowe jedzenie – czego chcieć więcej? 🙂

    Nie mogę doczekać się kolejnej edycji. Jeśli ktoś zainteresowany, to może poczytać sobie tutaj o całym pomyśle.
    A tu proszę, trochę zdjęć:

     Talerz rozmaitości
     Marcelowi nie smakowały frytki z brukwi

     U nas już 3 dni po terminie, chodzę co drugi dzień na ktg, doświadczam codziennie skurczy przepowiadających, ciało się przygotowuje.
    Trochę wyluzowałam i już się tak nie niecierpliwię, wiem, że moje dziecko spotka się z nami, kiedy będzie na to gotowe.
    Odkopałam naszą chustę elastyczną i trochę poćwiczyłam na lalce, tylko oczywiście brzuszek przeszkadza, ale chyba damy radę :).
    Staram się  sporo spacerować – wczoraj na restaurant day przeszłam dobrych parę kilometrów.
    Spełniam swoje zachcianki smakowe, takie jak: pasztetowa z ogórkiem kiszonym, pierogi ruskie i Michałki orzechowe, do zestawu brakuje mi tylko sushi, ale to sobie daruję na razie – już tyle wytrzymałam, że nie ma co ryzykować :). Za to jak tylko urodzę i trochę się ogarnę, to biegnę na masaż tajski! I nic mnie nie powstrzyma :))).
    Marcel dzisiaj śpiewał dzidziusiowi ‚Jaworowi ludzie’ i też już bardzo chce zobaczyć maluszka. Ciągle przytula się do brzuszka, a każdego ranka z brzuszkiem się wita.
    Bezsenność nadal doskwiera, ale znalazłam nowy serial – Grey’s Anatomy, więc wypełniam puste godziny. Na szczęście nie jest on tak wciągający jak Dexter więc skończyło się kompulsywne oglądanie.
    I cieszę się na Święta, wiem, że to jeszcze sporo czasu, ale przyjeżdża moja siostra z Francji, nie mogę się doczekać pierwszego śniegu, kupowania prezentów, robienia ciasteczek z Marcelkiem, jak tak sobie myślę o tych  Świętach to mi się ciepło robi na serduszku.

    Pozdrawiamy!!! 🙂

    Komentarzy: 2

    1. Anonimowy
      24 listopada 2013 / 12:38

      Czytam z zapartym tchem i bardzo wszystko przeżywam ,może dlatego że znam Cię Paulinko od momentu poczęcia -i pamiętam jak Twoi rodzice-też tak ciepło witali Cię na świecie .Pozdrawiam i życzę samych radości płynących z macierzyństwa 🙂
      ciocia Jola

    Dodaj komentarz

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *


    Looking for Something?