… jest fajna. Zwłaszcza, jeśli mieszkasz u kogoś kto ma malucha w podobnym wieku.
My mieliśmy przyjemność pomieszkać przez 3 dni u Eleny i jej
córeczki Barbory. Barbora w grudniu skończyła roczek i jest
dzieckiem-aniołkiem – ładnie je, śpi całą noc, sama sobie siedzi na podłodze,
bawi się i gaworzy, a na dodatek jest wiecznie uśmiechnięta. Ja nigdy nie widziałam, żeby Marcel chociaż jedną godzinę zachowywał się tak jak ona cały czas :).
córeczki Barbory. Barbora w grudniu skończyła roczek i jest
dzieckiem-aniołkiem – ładnie je, śpi całą noc, sama sobie siedzi na podłodze,
bawi się i gaworzy, a na dodatek jest wiecznie uśmiechnięta. Ja nigdy nie widziałam, żeby Marcel chociaż jedną godzinę zachowywał się tak jak ona cały czas :).
Naszego drugiego dnia poszliśmy na główną turystyczną ulicę
Barcelony – La Ramblę, no i ja, oczywiście nie mogłam ominąć wspaniałego targu La Boqueria.
Zjedliśmy tam sobie pyszne owoce morza i chłonęliśmy atmosferę dnia targowego.
Barcelony – La Ramblę, no i ja, oczywiście nie mogłam ominąć wspaniałego targu La Boqueria.
Zjedliśmy tam sobie pyszne owoce morza i chłonęliśmy atmosferę dnia targowego.
Następnie pospacerowaliśmy sobie trochę po okolicznych
uliczkach, wypiliśmy butelkę cydru i posiedzieliśmy na placu zabaw.
uliczkach, wypiliśmy butelkę cydru i posiedzieliśmy na placu zabaw.
Później udaliśmy się do Baby Deli Barcelona – miałam
nadzieję, że będzie podobnie jak w Peek a Boo, ale niestety się rozczarowaliśmy
– niby to miała być kawiarnia, a tak naprawdę to głównie sklep, są też tam
różne warsztaty i kącik dla dziecka, z tym, że dziecko wchodząc do tego sklepu
głupieje – w kąciku dla niego przygotowane kredki i papier + kilka zabawek, a
na około pełno przepięknych zabawek, których nie może dotykać. Ogólnie nie
polecam, chyba, że na zakupy, bo rzeczywiście fajne rzeczy tam mieli.
nadzieję, że będzie podobnie jak w Peek a Boo, ale niestety się rozczarowaliśmy
– niby to miała być kawiarnia, a tak naprawdę to głównie sklep, są też tam
różne warsztaty i kącik dla dziecka, z tym, że dziecko wchodząc do tego sklepu
głupieje – w kąciku dla niego przygotowane kredki i papier + kilka zabawek, a
na około pełno przepięknych zabawek, których nie może dotykać. Ogólnie nie
polecam, chyba, że na zakupy, bo rzeczywiście fajne rzeczy tam mieli.
Stamtąd udaliśmy się do Happy Parc Barcelona – to taki zwykły figloraj, Marcel był zachwycony a my sobie trochę odpoczęliśmy.
I tak zakończył się nasz kolejny dzień w Barcelonie. Wieczorem padliśmy z
nóg, bo trochę się nałaziliśmy.
nóg, bo trochę się nałaziliśmy.
super! przynajmniej mozna na biezaco sledzic, bardzo ciekawe, buzaki!!!!
karolina
Polecam podróżowanie z dziećmi – niesamowita frajda! My ostatnio byliśmy w Berlinie i podróżowaliśmy po "współczesnym średniowieczu". Zapraszam do zerknięcia na naszą wycieczkę! http://www.familyliving.pl/spacerkiem-po-sredniowieczu
znamy, znamy Wasz blog – nawet kiedyś pisałam do Was o radę, bo również planujemy się przeprowadzić do Berlina i plany nadal aktualne :). pozdrawiam serdecznie!
Wakacje z dzieckiem to dużo większe wyzwanie niż z samymi dorosłymi, wiem coś o tym 🙂
To prawda! Ale mimo, ze jest to wyzwanie, to duzo wiecej sie z dziecmi doswiadcza i to jest swietne :). Pozdrawiam!