Witajcie! Wiem, wiem, że ogromne zaległości ale nie mam tu internetu. Dzisiaj trochę nie w kolejności, ale tylko dak mogę dodać wpis. Pozdrawiam, może uda mi się trochę podkradać internet :)!
Dzisiaj postanowiłam się wybrać do miejscowości położonej
najbliżej mojego obecnego miejsca zamieszkania – Icod de los Vinos. W
przewodniku Lonely Planet nie było za dużo dobrego o tym miasteczku, ale nie
jest wcale tak źle.
najbliżej mojego obecnego miejsca zamieszkania – Icod de los Vinos. W
przewodniku Lonely Planet nie było za dużo dobrego o tym miasteczku, ale nie
jest wcale tak źle.
Najważniejszym punktem turystycznym tego miasteczka jest
drago tree – najstarsza dracena na świecie, która ma podobno ponad 1000 lat. Aby
się do niego dostać i obejrzeć z bliska, należy zakupić bilet: dorośli
4euro/dzieci 2.5 euro. Ja zrezygnowałam z tej przyjemności, zwłaszcza, że
drzewo świetnie widać z Plaza San Marcos – bardzo przyjemnego parku, na którym
znajduje się mały, przyjemny plac zabaw.
drago tree – najstarsza dracena na świecie, która ma podobno ponad 1000 lat. Aby
się do niego dostać i obejrzeć z bliska, należy zakupić bilet: dorośli
4euro/dzieci 2.5 euro. Ja zrezygnowałam z tej przyjemności, zwłaszcza, że
drzewo świetnie widać z Plaza San Marcos – bardzo przyjemnego parku, na którym
znajduje się mały, przyjemny plac zabaw.
Następnie udaliśmy się z Marcelem na spacer po mieście,
wszędzie w megafonów rozbrzmiewały okropne popowe, świąteczne hity. Na
szczęście Marcel wkrótce usnął, a ja udałam się do biblioteki na darmowy
internet.
wszędzie w megafonów rozbrzmiewały okropne popowe, świąteczne hity. Na
szczęście Marcel wkrótce usnął, a ja udałam się do biblioteki na darmowy
internet.
Później udaliśmy się na plażę San Marcos, wybrałam się na
piechotę, bo droga była w dół no i w połowie niemiła niespodzianka – droga
zamknięta, ze względu na spadające kamienie. No to dawaj pod górę z Marcelem w
nosidle, pchając wózek. Umierając ze zmęczenia 😉 zatrzymałam jakiś samochód,
żeby dowiedzieć się czy na plażę można dojść jakąś inną drogą. Pan próbował coś
tłumaczyć, a że ni słowa po angielsku nie umiał, a ja chyba kiepsko wyglądałam,
pan chwycił nasz wózek, wsadził do
samochodu i zawiózł nas na tą plażę. Plaża malutka, w połowie zamknięta ze
względu na duże fale, ale znalazł się mały placyk zabaw i Marcel miał frajdę, a
widoki też były super.
piechotę, bo droga była w dół no i w połowie niemiła niespodzianka – droga
zamknięta, ze względu na spadające kamienie. No to dawaj pod górę z Marcelem w
nosidle, pchając wózek. Umierając ze zmęczenia 😉 zatrzymałam jakiś samochód,
żeby dowiedzieć się czy na plażę można dojść jakąś inną drogą. Pan próbował coś
tłumaczyć, a że ni słowa po angielsku nie umiał, a ja chyba kiepsko wyglądałam,
pan chwycił nasz wózek, wsadził do
samochodu i zawiózł nas na tą plażę. Plaża malutka, w połowie zamknięta ze
względu na duże fale, ale znalazł się mały placyk zabaw i Marcel miał frajdę, a
widoki też były super.
No i na koniec znaleźliśmy super figloraj Indian Park–
niedaleko stacji autobusowej (za którą również znajduje się mały placyk zabaw)
. Naprawdę świetne miejsce, bardzo przyjazne dzieciom, przemiła właścicielka, a
koszt to tylko 2 euro za godzinę. Czynne codziennie od 9 – 13 i 15:30 – 19.
Dzieci powyżej 2 roku życia można zostawić i pani się nimi zaopiekuje.
niedaleko stacji autobusowej (za którą również znajduje się mały placyk zabaw)
. Naprawdę świetne miejsce, bardzo przyjazne dzieciom, przemiła właścicielka, a
koszt to tylko 2 euro za godzinę. Czynne codziennie od 9 – 13 i 15:30 – 19.
Dzieci powyżej 2 roku życia można zostawić i pani się nimi zaopiekuje.
Adres: Indian
Park, Calle de Infanta Isabel no 1, Icod de los Vinos
Park, Calle de Infanta Isabel no 1, Icod de los Vinos
Po powrocie do domu Marcel padł, a ja odpoczywam :). Pozdrawiamy!!!